W ostatnich latach coraz częściej podaje się w wątpliwość pojęcie „polityki tożsamościowej”. Zarzuty wobec tej nośnej frazy wymierzone są w queerowe tożsamości, samoidentyfikacje i reprezentację w sferze publicznej. Ich autorzy podnoszą, że...
W ostatnich latach coraz częściej podaje się w wątpliwość pojęcie „polityki tożsamościowej”. Zarzuty wobec tej nośnej frazy wymierzone są w queerowe tożsamości, samoidentyfikacje i reprezentację w sferze publicznej. Ich autorzy podnoszą, że...
Nieustanne etykietowanie ze względu na płeć i seksualność z jednej strony podnosi dobrą reprezentację, z drugiej – odbiera uniwersalność doświadczeń (i literatury). Dla wielu osób będzie też niepotrzebną kropką na końcu zdania, odbierającą szansę na płynność tożsamości, na wymknięcie się stereotypom i uproszczeniom.
Hasło, że „trzeba być twardą, żeby być trans dziewczyną”, wciąż powraca w naszych rozmowach, ale najczęściej słyszę je nie jako przykaz, ale lament. Pada przy okazji opowieści o tych z nas, którym się nie udaje; o tych, które coraz gorzej znoszą atmosferę przemocy i przestają być w stanie funkcjonować. Towarzyszą mu słowa obawy i troski – o innych, o siebie. W końcu wszystkie powinnyśmy być twarde, ale powtarzając te słowa, wciąż czujemy podskórną obawę, że takie nie jesteśmy.