pośliń
dziewuchy palą, drapią, bazgrolą
i wstydzą się poharatania
mój język wchłonął wszystko, co kiedykolwiek do mnie powiedziałaś
cishety nigdy nie zrozumieją głębi homoerotycznej przyjaźni
pocałuj swoją przyjaciółkę, zobaczysz
co wykwitnie na twoim języku
UFOPORNO
jestem skurwicórką, spełzam sen z powiek
wygrywam ufoporno na domofonie
przeżułam polskę, wyplułam pestkę
nie wyrośnie we mnie już nic, czego nie chcę
twoje powieki będą różowe
twoje dzieci będą kłirowe
ledwo zwiejesz spod kółek trajtka
wypatrując deszczu plastikowych cyrkonii
zastanawiając się, kim są ludzie sikający do wind
.pl
ciągle przy niej jestem, choć wstyd mi
gdy wychodzimy za jej brak ogłady
wstyd mi przez wyjazdy i powroty z wakacji, kiełbasy na drogę, oklaski
przez wannabe drag queen z kabaretu paranienormalni
kiedy kończą się slamy z tekstami o polsce
i o tym, jakimi jesteśmy masochistami (no kinkshaming) zostaje
mi po tobie cierpki język, a i tak co dzień otwieram okno,
aby cię wąchać i pieścić
podejrzewam nawet, że na bakier u ciebie z higieną,
a i tak zostawiasz we mnie niemoc
przecież za dobrze się znamy
może kiedyś nalejesz mi treści we wszystkie puchary
będę z dumą opowiadać, jaka jesteś zdolna
naprawdę myślałom, że już cię kocham i że chcę zostać
czy jak sprzedam medalik z komunii, to starczy na bilet na miesiąc
czy tam będę mogło po prostu mieć życie, w którym jest więcej
mniej igieł
czy gdzieś indziej
może czas zawłaszczyć więcej elementów heterokultury
jeszcze więcej, aż nie zostanie nic ze mnie tylko gładkie ciuchy
cichym głosem mówienie sorry
w stolicy dziś martwią się korporacjami
u mnie w polsce b martwiliśmy się kamieniami, które w nas leciały
pamiętam, jak zobaczyłom kolegę z klasy po drugiej stronie barykady
stąd mam marzenia o stalowym ciele, które nie zna głodu,
nie wie, co to zmęczenie
które nie ma dosyć, nie klęka w kościele
nawet pod karcącym spojrzeniem, żeby nie pokazać babci
że jestem antychryściem
(za własny aparat 8 megapikseli i rower z koralikami
to nawet tego jezusa zjem; thx, smaczny nawet)
podziękuj śniadaniowej telewizji
ona na dzień dobry całuje ich wszystkich
serwując fejkowe ataki paniki
lepimy się do siebie jak małe norki i brzydzę się sobą
z powodu wydzielin polski
zmówże więc grzecznie paciorek i pomnij jego cierpienie
niechaj przy każdym dotyku ciało ci palą rumienie
spowiadam się tłumowi wszechmogącemu
licząc, że zrozumiecie głębię mojego skrzywienia
może potrzebuję tego przez wychowanie w kulcie rachunków sumienia
miało mnie nie być, a teraz opowiadam o tych łzach ze sceny
i ani trochę się nie wstydzę, kto wygrał
może powinnom przestać szukać winnych, zacząć szukać miłych
mówienie pełnym głosem i doświadczanie szczęścia boli ich bardziej
tańcz w rytm tych gorzkich żali
jeśli jesz własne mięśnie
to oni już wygrali
Wybór wierszy ukazał się drukiem w magazynie kobiet queer* „LesBiLans” wydawanym przy okazji Lesbikonu. Kongresu Kobiet* Queer. Teksty pochodzą z książki Opal Ćwikły Ufoporno (2023) wydanej nakładem Staromiejskiego Domu Kultury.