Wszystkie matki Caitlin są schowane w szafie.
Caitlin myśli, czy ich nie wezwać, zawyć
jak okręt wojenny, cały w pąklach, w niepamięci.
Caitlin pozuje, tak z rozmysłem. We wtorki
staje się niebem – oto królewska ciemność kina:
zmienia się w babie lato, w lalki ciśnięte do morza.
Beztroskie oczy Caitlin są jak domino, rozrzucone
po kuchni, zerkające tu i tam zza rogu: zmienno-
kształtna, zmienno(kształtna), i znów (zmienno)kształtna.
Babcie Caitlin, a było ich mnóstwo,
wyryły w jej portrecie środek ciężkości. Nauczyły ją
jak być algą, drewnem wyrzuconym na brzeg, jak być – o!
Tyle że Caitlin jest ciekawska. Wybacz,
że jej pogryzione serce śpiewa w srebrnym zlewie; jej
kuchenne głosy bulgoczą na dnie jeziora.
Tekst pierwotnie ukazał się drukiem w magazynie kobiet queer* „LesBiLans” wydawanym przy okazji Lesbikonu. Kongresu Kobiet* Queer. Wiersz pochodzi z antologii Bi+ Lines. An Anthology of Contemporary Bi+ Poets opublikowanej nakładem brytyjskiego wydawnictwa poetyckiego fourteen poems w 2023 r.