Często myślę o wydarzeniach, które nie miały miejsca, i o rzeczach, których nie było. To znaczy: nic o nich nie wiemy. Czy musimy więc założyć, że nie istniały? O tym, że Anne Lister zapisała się w historii jako pierwsza lesbijka czasów...
Często myślę o wydarzeniach, które nie miały miejsca, i o rzeczach, których nie było. To znaczy: nic o nich nie wiemy. Czy musimy więc założyć, że nie istniały? O tym, że Anne Lister zapisała się w historii jako pierwsza lesbijka czasów...
Miłość czy przyjaźń? Jak je zdefiniować w odniesieniu do związków między kobietami w historii? Gdzie leży (niejednoznaczna) granica między jedną a drugą? Pytania te często pojawiają się wśród historyków i historyczek badających relacje między kobietami żyjącymi ponad sto lat temu. Wysuwając tezę na temat homoseksualnych relacji, często słyszymy, głównie ze strony prawicowców, kontrargument: „Nie ma dowodów na homoseksualność Marii Dulębianki i Marii Konopnickiej. To były przyjaciółki!” – i to nie tylko w kontekście związku obu Marii, ale również innych postaci historycznych. Oczywiście nie da się udowodnić czyjejś orientacji seksualnej. Dysponujemy jedynie pewnymi faktami, które mogą nas nakierować na właściwy trop.
O asymilacji queerowych kobiet* i osób niebinarnych w literaturze dla młodych Jeśli ktoś pyta o widzialność queerowych kobiet* i osób niebinarnych w kulturze, to prawdopodobnie dostrzega, że mamy z nią poważny kłopot. Tym kłopotem może być...
Nieustanne etykietowanie ze względu na płeć i seksualność z jednej strony podnosi dobrą reprezentację, z drugiej – odbiera uniwersalność doświadczeń (i literatury). Dla wielu osób będzie też niepotrzebną kropką na końcu zdania, odbierającą szansę na płynność tożsamości, na wymknięcie się stereotypom i uproszczeniom.
Drogie queerowe osoby, dziewczyny, kobiety! Chciałabym was zaprosić, żebyśmy usiadły przy stole. Jakim stole? – możecie zapytać. Chodzi o ten, przy którym zapadają decyzje. O stół z dostępem do władzy, finansów, ustawodawstwa. Brzmi to hierarchicznie, niezbyt siostrzeńsko i mało feministycznie, wiem. Jestem jednak przekonana, że bardzo potrzebujemy miejsc przy tym stole, a przede wszystkim wiem, że na nie zasługujemy.
Hasło, że „trzeba być twardą, żeby być trans dziewczyną”, wciąż powraca w naszych rozmowach, ale najczęściej słyszę je nie jako przykaz, ale lament. Pada przy okazji opowieści o tych z nas, którym się nie udaje; o tych, które coraz gorzej znoszą atmosferę przemocy i przestają być w stanie funkcjonować. Towarzyszą mu słowa obawy i troski – o innych, o siebie. W końcu wszystkie powinnyśmy być twarde, ale powtarzając te słowa, wciąż czujemy podskórną obawę, że takie nie jesteśmy.